autor: Paweł
Stachnik. Dziennik Polski - 30 października 2004
r.
Po zwycięskiej bitwie pod Gorlicami
(1915 r.) armie państw centralnych przeszły do
uderzenia, odzyskując Galicję Zachodnią. Na zdobytych
terenach pozostało 60 tysięcy poległych żołnierzy
- obu walczących stron - pochowanych w prowizorycznych
grobach. Mając na uwadze względy sanitarne, ale
także humanitarne i propagandowe, austriackie
władze wojskowe przystąpiły do porządkowania pobojowisk
i likwidowania tymczasowych grobów.
3 listopada 1915 r. wiedeńskie Ministerstwo
Wojny utworzyło nowy wydział, oznaczony numerem
IX, pod nazwą Wydziału Grobów Wojennych. Równocześnie
powstało 9 terenowych filii - wszędzie, gdzie
walczyły cesarsko - królewskie armie. Działania
nowej komórki polegały na odszukiwaniu polowych
cmentarzy, ekshumowaniu poległych, ich identyfikowaniu
i ewidencjonowaniu oraz na projektowaniu i budowie
nowych cmentarzy wojennych.
W Krakowie istniał Oddział Grobów Wojennych przy
miejscowej Komendzie Wojskowej, kierowany przez
majora Rudolfa Brocha. Oddział obejmował Galicję
Zachodnią, Śląsk Cieszyński i fragment Moraw.
Wewnętrznie wyodrębniono trzy podokręgi: brzeski,
bocheński i limanowski.
Major Broch, niegdyś student architektury na Politechnice
i Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, zgromadził
w nim unikalny zespół inteligentów w mundurach:
architektów, malarzy, rzeżbiarzy i budowniczych.
Artyści zmobilizowani przez c.k. armię, by oddać
życie za cesarza i ojczyznę, znależli szczęśliwie
schronienie w krakowskim oddziale. Niektórzy z
nich zdążyli już zaznać służby w linii, niektórzy
byli inwalidami wojennymi. Oddział kierowany przez
Brocha przystąpił energicznie do pracy.
Przez trzy lata istnienia (1915 - 1918), w trudnych
warunkach wojennych, na obszarze około 10 tys.
km kw. założono 400 cmentarzy, na których pochowano
60 tys. żołnierzy, z których 42 tys. musiano wcześniej
ekshumować i przenieść. Zrezygnowano z początkowego
pomysłu stworzenia wielu rozrzuconych cmentarzy,
pomników, mogił i pojedynczych grobów wiernie
oddających przebieg walk.
Zdecydowano się natomiast na planowe projektowanie
większych cmentarzy w specjalnie wybranych miejscach:
pięknie położonych, górujących nad okolicą, widocznych
z daleka.
Architekci i rzeżbiarze: Dusan Jurkovic, Gustav
Ludwig, Hans Mayr, Franz Mazura, Jan Szczepkowski
i inni stworzyli około 2 tysięcy samych tylko
projektów, zaznaczając w nich cechy własnych indywidualnych
stylów, ale także wiążąc je z lokalnym krajobrazem,
przyrodą, stylem budowania czy już istniejącymi
cmentarzami. Są wśród nich rozwiązania monumentalne,
jak kwatera żołnierska na cmentarzu w Bochni,
z potężnym 14 - metrowym kamiennym krzyżem czy
piękna rzeżba kamiennego rycerza na cmentarzu
w Nowym Sączu.
Są także małe kameralne cmentarze ukryte wśród
pól i lasów, jak ten koło Cichawy.
Projekty, zróżnicowane jak ich twórcy, wśród których
byli i Austriacy, i Polacy, i Węgrzy, i Słowacy,
powstawały w drodze narad i dyskusji. Rysowano
szkice, projekty sytuacyjne, budowano modele i
makiety, niekiedy nawet w skali 1:1 (np. w Krakowie
na cmentarzu Rakowickim), do już zbudowanych cmentarzy
wprowadzano poprawki. Istniejące nekropolie uwieczniali
na obrazach, rysunkach i sztychach wybitni malarze
(m. in. Wojciech Kossak), fotografowie oddziału
tworzyli artystyczne zdjęcia, a działalność zespołu
propagowano, urządzając wystawy m. in. w Krakowie,
Lwowie, Berlinie, Cieszynie, Ołomuńcu, Opawie.Groby
i cmentarze zaopatrywano w poetyckie inskrypcje
- epitafia autorstwa kpt. Hansa Hauptmanna, oficera
koncepcyjnego oddziału, w cywilu literata i poety.
Założeniem twórców skupionych w krakowskim Oddziale
Grobów Wojennych było, aby po zwycięsko zakończonej
wojnie Galicja stała się celem pielgrzymek i podróży
rodzin poległych żołnierzy oraz turystów z rozmaitych
krajów.
Do września 1918 r., kiedy to przerwano prace,
zbudowano na obszarze zachodniej Galicji około
400 cmentarzy. Do dziś w okolicach Krakowa zachowało
się wiele wojennych cmentarzy stworzonych przez
ludzi mjr. Brocha. Do dziś potrafią one zachwycić
urodą, umiejscowieniem, artystyczną formą. Mimo
całych dekad braku opieki i dewastacji nadal są
symbolem humanitaryzmu, jaki udało się niektórym
ocalić podczas wielkiej wojny.
|